NIEDZIELA – ZNAK DNIA PAŃSKIEGO
Zanim zaczniemy rozważać znaki tworzące obrzędy Mszy świętej, zwróćmy uwagę na dzień, w którym gromadzimy się na liturgię – na niedzielę. Wprawdzie w zdecydowanej większości kościołów, przynajmniej w Polsce, Mszę świętą sprawuje się codziennie, to jednak Msza niedzielna jest obwarowana specjalnym przykazaniem kościelnym.
Szczególny charakter niedzieli coraz bardziej się dziś zaciera w świadomości wielu osób, dlatego warto sobie o nim wciąż na nowo przypominać. Dlaczego właściwie niedziela ma być dniem świętym czy „dniem Pańskim”, skoro Bóg jest Panem całego czasu? Czy Najświętsza Ofiara sprawowana w poniedziałek czy wtorek jest czymś gorszym od Eucharystii niedzielnej? Niektórzy z nas może nawet woleliby pójść na Mszę świętą w dzień powszedni, nie w niedzielę, bo wtedy jest spokojnie…
To oczywiście prawda, że Bóg jest Panem czasu i wieczności, niedziela jest więc „dniem Pańskim” w takim znaczeniu, że należy ona do Boga, a pozostałe dni nie. Kiedy Kościół czasów apostolskich nazwał niedzielę „dniem Pańskim”, miał na myśli zupełnie co innego. Naród Izraela żył w oczekiwaniu „dnia Pańskiego”, czyli szczególnej interwencji Boga, w której objawi On swoją chwałę, ujmie się za sprawiedliwymi i uciśnionymi oraz pognębi wrogów. Uczniowie Jezusa poznali, że ów dzień nastąpił w Jego zmartwychwstaniu. To Jezus jest Sprawiedliwym, za którym ujął się Ojciec, wywyższając Go po swojej prawicy, zaś pokonanymi wrogami są szatan, grzech i śmierć. Każdy, kto uwierzy w Jezusa jako Pana i Zbawiciela, również zostaje ogarnięty zbawiającą interwencją Boga w „dniu Pańskim”, czyli dostępuje, przez wiarę i chrzest, odpuszczenia grzechów i otrzymuje Ducha Świętego jako zadatek nowego życia i zmartwychwstania w Chrystusie. Niedziela pozostaje jakby upamiętnieniem owego dnia, pozwalającym nam wciąż powracać do źródła naszej wiary pośród wszystkich, często krętych, ścieżek naszego życia. Niedziela to także upamiętnienie początku stworzenia (Rdz 1,1). Przez zmartwychwstanie Chrystusa Bóg odnawia w nas pierwotne piękno swojego dzieła, odnawia w nas swój obraz i podobieństwo.
Dlatego podstawowe pytanie brzmi: czy widzę, że moje życie potrzebuje odnowienia; czy potrzebuję „dnia Pańskiego”, owej zbawiającej mnie interwencji Boga? Jeśli wydaje mi się, że jestem syty i szczęśliwy, a Bóg nie jest mi do niczego konieczny, to jasne, że nie potrzebuję żadnego świętowania niedzieli, a przykazanie Kościoła jawi mi się jako uciążliwy przepis. Jeśli jednak widzę, że moje życie potrzebuje zbawienia i muszę ciągle na nowo przyjmować siebie samego z ręki Boga we wciąż odnawiającym się Jego akcie stwórczym, to nie postawię niczego ponad Eucharystię w „dzień Pański”. I to jest kwestia wiary, nie uczuć religijnych. Nie muszę w związku z niedzielną Eucharystią przeżywać religijnych wzruszeń, uniesień ani zatapiać się w nie wiadomo jak głębokim skupieniu. Jeśli zaś mój udział w niedzielnej Eucharystii będzie obiektywnie niemożliwy, choćby z powodu obłożnej choroby, nie będę z tego powodu wpadać w poczucie winy, ale będę mieć świadomość pewnej rzeczywistej straty. Dzięki świętowaniu niedzieli mogę cały mój czas przeżywać jako święty, przeniknięty obecnością żywego Boga.
PRZEKROCZENIE PROGU ŚWIĄTYNI. ZNAK WODY ŚWIĘCONEJ.
Doszedłszy do kościoła, przekraczamy jego próg. Blisko wejścia napotykamy naczynie z wodą święconą. Bardzo wiele osób zatrzymuje się, zanurza palce w wodzie i wykonuje znak krzyża. Spróbujmy się jednak przyjrzeć tej podwójnej czynności: przekroczenia progu świątyni i wykonania znaku krzyża wodą święconą.
Nie można wejść do jakiegokolwiek budynku, nie przechodząc przez jego próg, i kościół nie jest tu żadnym wyjątkiem. Ale budynek kościelny nie jest jakimkolwiek budynkiem. Jest znakiem świątyni i dlatego przekroczenie jego progu również stanowi znak.
W Piśmie Świętym od czasu do czasu pojawia się motyw przechodzenia przez jakiś graniczny próg. U zarania dziejów ludzkości, wskutek grzechu, dokonało się tragiczne „przejście” – wygnanie z ogrodu Eden i niemożność przywrócenia do niego. Cała dalsza historia biblijna, która spełnia się i trwa w naszej własnej historii, polega na pokonywaniu człowieka z inicjatywy samego Boga, drogi odwrotnej: od grzechu do ponownego zjednoczenia z Bogiem. W Starym Testamencie obrazem tej drogi jest historia przejścia Hebrajczyków z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej, w której widać dwa decydujące „progi”. Pierwszy próg to Morze Czerwone – dopiero jego przekroczenie (Wj 14) oznacza definitywne uwolnienie z niewoli. Dla Ojców Kościoła przejście przez Morze to figura sakramentu chrztu, będącego wyzwoleniem z niewoli grzechu i początkiem nowego życia w Chrystusie. Drugi próg to rzeka Jordan – brama do Ziemi Obiecanej, będącej figurą samego nieba. W katechezie Ojców i w dawnej ikonografii Jordan jest przedstawiany jako granica oddzielająca ziemię od świata nadprzyrodzonego.
Próg świątyni obejmuje oba przywołane wyżej znaczenia „Świątynia – czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego – ma wreszcie znaczenie eschatologiczne. Aby wejść do domu Bożego, trzeba przekroczyć próg, symbol przejścia ze świata zranionego grzechem do świata nowego Życia, do którego są powołani wszyscy ludzie” (KKK 1186).
Przekroczenie progu świątyni i towarzyszące mu uczynienie znaku krzyża wodą święconą to pamiątka naszego chrztu. Zostaliśmy kiedyś przyniesieni do chrztu przez naszych rodziców i chrzestnych i w progu, przy drzwiach świątyni odbyła się pierwsza część liturgii chrzcielnej. Nie mogliśmy wejść do świątyni sami, Kościół w osobie szafarza chrztu musiał nas dopiero wprowadzić do świątyni. W chrzcie dokonało się nasze przejście od świata zranionego grzechem do nowego życia, o czym mówi Katechizm. Ale to nie jest wydarzenie jednorazowe. To, co sakramentalnie dokonało się w naszym chrzcie, ma egzystencjalnie dokonywać się cały czas. Ponadto chrzest zapoczątkowuje drogę do prawdziwej Ziemi Obiecanej, czyli do Królestwa Bożego, którego Eucharystia jest zadatkiem i przedsmakiem. Dlatego przekroczenie progu świątyni przypomina o ostatecznym celu naszego życia, jakim jest przejście przez bramę śmierci do wiecznego życia w Chrystusie Zmartwychwstałym.
Znak wody święconej może być też zastosowany na początku Mszy świętej w obrzędzie pokropienia. Obrzęd ten również jest pamiątką naszego chrztu, sakramentu, który otworzył nam kiedyś drogę do Eucharystii.